Cukierkowe ozdoby, pastelowe baloniki, wszechobecna radość i gwar, idealna rodzina uwieczniona na analogowych fotografiach. Brzmi znajomo? Zapewne każdy z nas, ma chociaż jedną znajomą, która z wypiekami na policzkach relacjonuje przebieg wydarzeń dotyczących swojego malucha, umieszczając posty na popularnej platformie internetowej, jaką jest Instagram. Imprezy plenerowe dla dzieci i ich rodziców oraz związana z tym organizacja wymagają dużego nakładu pracy oraz starań, co niekiedy zahacza o nieracjonalny pęd do perfekcji i chęć zaimponowania innym. Ile w tym wszystkim prawdziwych, ludzkich emocji, a ile sztucznego blichtru i „założonego uśmiechu” do zdjęcia?

Istnieje wiele publikacji oraz badań, które jasno mówią o tym, iż współczesne pokolenie, bez względu na płeć, wykazuje duży stopień „odrealnienia” w związku z nieustannym porównywaniem się do innych (między innymi na polu wcześniej wspomnianego Instagrama, gdzie wiele użytkowników kreuje swoje życie na takie, które zawiera tylko superlatywy i pozytywne doświadczenia). Można powiedzieć, że nie brakuje ludzi, którzy, żyją jednocześnie w „dwóch światach”. Pierwszy, mający miejsce w rzeczywistości, nierzadko jest monotonny, pełen zmartwień, nierozstrzygniętych konfliktów i trzymanych w sobie emocji. Drugi, który jest pokazywany w sieci, zawiera kolorowe zdjęcia, zdawałoby się, uwiecznionych radosnych momentów, sukcesów swoich i rodziny, spontanicznych zachowań. Zakładając maskę, która jest potrzebna do zaprezentowania się w sieci, ludzie sami zaczynają się gubić w tym, kim są naprawdę.

Zdawać by się mogło, że zachowania te, są coraz bardziej powszechne i nic nie wskazuje na to, aby mogło być inaczej. Wraz z upływem czasu, zauważa się zmiany związane z wartościami uważanymi, za najważniejsze. Kobiety prezentują się jako pewne i świadome siebie i swojej kobiecości, jednocześnie umieszczając zdjęcia tylko w pełnym makijażu, podkoloryzowane i ulepszone przez różnego rodzaju instagramowe, upiększające filtry. Mężczyźni, kreujący się w Internecie na mężnych patriotów, wpisujący na facebookowej tablicy „Pamiętamy”, przy okazji święta narodowego, o którym akurat głośno w mediach, posiadający znikomą wiedzę na temat obecnej sytuacji politycznej w kraju. Oczywiście, przytoczone przykłady ocierają o zbytnią generalizację, jednak pomagają zobrazować opisywany problem.

Posiłkowanie się sztucznymi emocjami, jakimi karmi nas Internet, powoduje szereg negatywnych skutków. Zbytnia wiara w wyidealizowany świat, przedstawiany na fotografiach, nie pozwala w pełni cieszyć się życiem, co więcej, uruchamia mechanizmy, które prowadza do obsesyjnego naśladownictwa (nie mylić z inspiracją), nie mającego nic wspólnego z rzeczywistym obrazem realiów, w jakich się znajdujemy. To nie liczba lajków, ani fałszywego uznania decyduje o tym, jakimi jesteśmy naprawdę. To nie ilość wirtualnych znajomych mówi o tym, czy mamy na kogo liczyć w trudnej sytuacji. Nie pozwólmy, aby wirtualny świat zabrał nam autentyczność. Pozwólmy sobie na bycie sobą. Zawsze.